poniedziałek, 22 lipca 2019

Poniedziałkowe Podsumowanie #8 - Trochę wody na rozgrzane głowy

Faworyci - kim oni są? Co daje nam podstawy do tego, aby myśleć o kimś jako o kandydacie do medalu dużej imprezy (w domyśle igrzysk olimpijskich, ale ponieważ te są tylko raz na cztery lata, to zadowolimy się mistrzostwami świata czy Europy)? Cokolwiek by to było, przychodzą w życiu kibica dni zwątpienia. Ten tydzień właśnie przyniósł nam parę takich chwil.

Największe nadzieje na dobre wyniki wiązaliśmy z naszymi szpadzistkami na czele z Ewą Trzebińską. Turniej indywidualny zakończył się niepowodzeniem - wszystkie nasze specjalistki od tej broni odpadły w pierwszej rundzie drabinki. Nieco lepiej poszło im w turnieju drużynowym - tam zajęły jednak dużo słabsze od oczekiwanego ósme miejsce. W Budapeszcie najlepiej spisał się na razie Michał Siess w turnieju florecistów - odpadł dopiero w ćwierćfinale, przegrywając z późniejszym wicemistrzem, choć rozstawionym w drabince z ostatnim, 64. numerem Michaelem Mepsteadem.

Zmienne szczęście mieli nasi lekkoatleci na mistrzostwach Europy juniorów. Nasza nadzieja na przyszłość sprintu, Magdalena Stefanowicz, zakończyła zmagania na 100 m na piątym miejscu, przegrywając medal o 0,03 s. Na podium nie znaleźli się też medaliści sprzed roku i dwóch z imprez niższych kategorii wiekowych - Piotr Goździewicz, Zuzanna Bronowska, Klaudia Kazimierska, Gracjan Kozak czy Marek Mucha. Te rozczarowania przykryły medale - złoto, trzy srebra i dwa brązy. Chwilę później jednak odezwali się statystycy - licząc punkty za miejsca 1-8 to były najgorsze mistrzostwa Europy juniorów w wykonaniu Polaków od 1993 roku. Nie ma jednak co załamywać rąk, tylko wykorzystać te niepowodzenia w dalszej pracy - w końcu najcenniejsze są medale seniorskie, a na to jeszcze czas przyjdzie.

Skoki do wody i pływanie synchroniczne - mało kto wie, że nasi reprezentanci wystąpili w tych dyscyplinach na mistrzostwach świata w Gwangju. Oprócz dwóch finałów - indywidualnego Kacpra Lesiaka oraz w duecie z Andrzejem Rzeszutkiem - ciężko mówić o jakichkolwiek pozytywach. Choć biorąc pod uwagę, jak bardzo niszowe są to dyscypliny w naszym kraju, sam start na MŚ należy uznać za duży sukces.

Są też jednak i dobre wiadomości! Udany powrót na lekkoatletyczne stadiony zanotowała Sofia Ennaoui, już w pierwszym starcie na 1500 m wypełniając minimum w na mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie. Z kolei Marcin Lewandowski uzyskał wynik dający mu prawo startu na igrzyskach w biegu na 800 m, stając się tym samym pierwszym naszym lekkoatletą z minimami w dwóch konkurencjach.

Na koniec ciekawostka spoza naszego krajowego podwórka - na mistrzostwach w Gwangju rozgrywane są też turnieje piłki wodnej. Wszelkie rekordy pobił mecz Węgierek z gospodyniami, wygrany przez Madziarki 64:0. Trudno się dziwić - waterpolo to jeden z narodowych sportów naszych bratanków, podczas gdy Koreanki treningi rozpoczęły dopiero w czerwcu, a do drużyny wybrano głównie pływaczki-sprinterki, podczas gdy siła fizyczna i wytrzymałość to podstawa w piłce wodnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Administrator zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy, które uzna za obraźliwe wobec siebie lub innych osób.