piątek, 5 lipca 2019

Piątkowa Pisanina #2 - Golęcin godzien gwiazd


W 2002 i 2003 roku miałem okazję, a nawet przyjemność oglądać wielkie gwiazdy lekkiej atletyki na stadionie na poznańskim Golęcinie. Do dziś pamiętam, jak Szwedka Kaisa Bergqvist parę metrów ode mnie atakowała niezniszczalny do dziś rekord świata Stefki Kostadinowej. Pamiętam triumf Moniki Pyrek czy dalekie rzuty lokalnej gwiazdy, Szymona Ziółkowskiego. Po 16 latach ponownie zawitałem na ten stadion, podobnie jak kolejne pokolenie wybitnych lekkoatletów.
Mityng Poznań Grand Prix Athletics to jeden z pierwszych kroków do przywrócenia wielkiej lekkoatletyki do stolicy Wielkopolski. Jeśli ktoś myśli, że w Poznaniu szanse na wysoką frekwencję mają tylko mecze Lecha, to jest w błędzie – trybuny były wypełnione, kibice wręcz krytykowali za zamknięcie drugiej strony stadionu dla kibiców. Jako dziennikarz miałem dostęp do nich i porównałem widok z trybun – według mnie ciekawiej było od strony kibiców, aczkolwiek to my, dziennikarze, mieliśmy większy dostęp do uczestników.

Na starcie stanęli zawodnicy, których obecności zazdrościłby niejeden mityng z większymi tradycjami – Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek zrobili pokaz godzien liderów list światowych, Joanna Fiodorow mogłaby być zagrożona rzutami Malwiny Kopron, gdyby ta nie posłała czterokrotnie młota w siatkę, Paweł Wojciechowski, jak sam się wyraził „oddał jeden skok, bo reszty prób nawet skokami nie można nazwać”, ale tym skokiem pobił rekord stadionu (5,76 m).

Wszyscy, których miałem okazję wysłuchać w strefie mieszanej, chwalili stadion – zarówno od strony technicznej („koło może nie wygląda, ale jest świetne”), jak i od strony wizualnej („piękny”, „kameralny”). Nie zabrakło też słów pochwalnych wobec przybyłej widowni – zwłaszcza ze strony młociarzy, których zmagania zazwyczaj są spychane na margines i odbywają się przy pustych trybunach, a tym razem były głównym punktem programu.

Nie mogę jednak chwalić w nieskończoność, więc dla organizatorów drobna uwaga – bardzo fajnym pomysłem jest „bęben” rodem z siatkarskich hal, który nadaje i przyspiesza rytm dopingu, jednak aby to wyszło, należy wcześniej wyciszyć muzykę (zwłaszcza „Life is Life” czy „We Will Rock You”, gdzie sekcja rytmiczna jest dominantą, która stoi w konflikcie z rytmem dopingu), a przede wszystkim tak dopasować bicie do próby, aby kulminacja i zakończenie nie nadeszły w połowie nabierania przez zawodnika rozpędu.

Niemniej jednak zawody należy uznać za udane i jest to z pewnością projekt, który warto kontynuować. Może jednak należałoby go lepiej spasować z terminami innych imprez – tak, aby Piotr Lisek mógł dolecieć z Diamentowej Ligi, a juniorzy, którzy następnego dnia w Raciborzu rozpoczęli walkę o mistrzostwo Polski w swojej kategorii wiekowej, dostali szansę zaprezentowania się szerszej publiczności i rywalizować ze swoimi idolami, pretendując do roli ich następców.
Do zobaczenia za rok na Golęcinie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Administrator zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy, które uzna za obraźliwe wobec siebie lub innych osób.