Na wstępie należą się Wam przeprosiny za znikomą aktywność na blogu w mijającym tygodniu, która z przyczyn osobistych ograniczała się jedynie do alarmów medalowych z Uniwersjady. Planowany na sobotę wpis z Drzonkowa przeniosłem na dzisiaj. Nie zamierzam Was dzisiaj niczego uczyć, chcę podzielić się tym, czego sam nauczyłem się podczas mojej wczorajszej wizyty na MMŚ w pięcioboju nowoczesnym. Będzie trochę śmiesznie, trochę poważnie, a na pewno bardzo osobiście.
1. Nawet jeśli sam jestem zadowolony z "prowizorki", organizatorzy nie dopuszczą do tego, żeby to długo trwało (patrz zdjęcie):
2. Łączenie roli operatora kamery z rolą komentatora jest złym pomysłem (patrz film):
3. Ekipa w Drzonkowie przygotowana jest na wszystkie przewidywalne i nieprzewidywalne wydarzenia jak prawdopodobnie żadna inna na świecie - ceremonia medalowa rozpoczęła się zgodnie z planem pomimo konieczności przeniesienia jej do hali szermierczej.
4. Za mało mam okazji do używania języka niemieckiego i powoli "rdzewieję" w tej kwestii.
5. Nigdzie na świecie nie jest mi tak dobrze, jak w Drzonkowie - za zawodnikami skoczyłbym w ogień, a komitet organizacyjny by ten ogień wtedy ugasił.
2. Łączenie roli operatora kamery z rolą komentatora jest złym pomysłem (patrz film):
3. Ekipa w Drzonkowie przygotowana jest na wszystkie przewidywalne i nieprzewidywalne wydarzenia jak prawdopodobnie żadna inna na świecie - ceremonia medalowa rozpoczęła się zgodnie z planem pomimo konieczności przeniesienia jej do hali szermierczej.
4. Za mało mam okazji do używania języka niemieckiego i powoli "rdzewieję" w tej kwestii.
5. Nigdzie na świecie nie jest mi tak dobrze, jak w Drzonkowie - za zawodnikami skoczyłbym w ogień, a komitet organizacyjny by ten ogień wtedy ugasił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Administrator zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy, które uzna za obraźliwe wobec siebie lub innych osób.