poniedziałek, 28 września 2020

Poniedziałkowe Podsumowanie #24 - Czyli tyle godzin w dobie to za mało

24. wydanie "Poniedziałkowego Podsumowania" to idealny moment na refleksję nt. długości doby. Oczywiście, nie jest to coś, co można sobie zmienić z dnia na dzień, ale naprawdę, dni są za krótkie. Jak dołożymy do tego złośliwość rzeczy martwych, wychodzi, że cały świat sprzysięgł się przeciwko mnie. Szczęśliwie udało mi się jakimś cudem ogarnąć najpilniejsze rzeczy bieżące i teraz właśnie chcę je podsumować.

Tydzień rozpoczął się niewinnie - od odsypiania niedzielnej eskapady do Torunia na finały MPJM w hokeju na trawie. Efekt odsypiania był taki, że dopiero w środę udało mi się napisać coś więcej, niż podstawowe informacje o wynikach zawodów i wrzucić parę fotek - tych najlepszych. Jak możecie zobaczyć, nie ma ich jeszcze w moim portfolio, podobnie jak tych z mojej wyprawy na curling do Łodzi w poprzedzający MPJM piątek oraz z jeszcze dawniejszych zawodów pięciobojowych... Jak wspomniałem, doba jest za krótka, a dzieje się coraz więcej.

Wtorek uraczył polskich kibiców porażką piłkarek z Czeszkami w eliminacjach do EURO. W połączeniu z remisem kilka dni wcześniej i tym, że niedługo gramy z Hiszpanią, zapewne również bez Ewy Pajor, nasza sytuacja jest zła. Co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że w spotkaniu, które musieliśmy wygrać, tj. strzelić przynajmniej jedną bramkę więcej od rywalek, wystawiliśmy w polu pięć obrończyń, defensywną pomocniczkę i trzy skrzydłowe, w tym jedną na "szpicy" ataku. Głodnych nakarmić, spragnionych napoić (tak, Czeszkom się te punkty bardzo przydały), winnych ukarać...

W środę przeciwko mnie było przede wszystkim sztuczne światło na boisku AWF-u, gdzie juniorzy Warty podejmowali rówieśników z Politechniki. Zdjęcia z tego meczu raczej do portfolio nie trafią, raczej do kosza, albo do folderu "jakich zdjęć nie robić". Potwierdziło się to zresztą już w sobotę podczas rozgrywek seniorskiej Hokej Superligi. Strach mnie ogarnia na myśl o tym, że coraz wcześniej się będzie robić ciemno.

Czwartek był względnie spokojnym dniem, co zawdzięczam przede wszystkim temu, że meczów męskiej piłki nożnej nie oglądam zbyt często. Oczywiście, orientuję się w wynikach, które mnie interesują, nawet nadrobiłem zaległości z całych eliminacji Ligi Mistrzów i Ligi Europy, ale za dużo jest rzeczy do oglądania, żeby sobie dorzucać coś, co i tak wszyscy obejrzeli i już opisali ze stu różnych punktów widzenia.

W piątek natomiast ponownie mijałem boiska hokejowe Politechniki i AWF-u, tym razem jednak tylko po drodze na lodowisko Chwiałka. Po raz pierwszy w tym sezonie udało nam się podczas treningu zagrać mecz, i to pomimo braku domów (pożyczyliśmy krążek hokejowy) i tylko 12 kamieni (to tak na marginesie, jakby kogoś zastanawiała geneza nazwy "Nissan Micra"). Na tydzień przed dokończeniem sezonu ligowego 2019/2020 wygląda to dość obiecująco.

Moją sobotę mogliście przeżywać razem ze mną na moim Facebooku. W telegraficznym skrócie - szermierka, hokej na trawie juniorek, młodzików, seniorów, a po drodze jeszcze hokej na lodzie kobiet. Bilans - jeden stracony mikrofon, dwa złote więcej niż planowano stracone na parkowaniu roweru miejskiego za bramą parkingu Chwiałki (mimo że była otwarta tak szeroko, że wjechałby tam cały peleton, o wyjeździe nie wspominając), trzy obfotografowane mecze hokejowe, cztery szermiercze plansze, pięć przekleństw rzuconych pod adresem kierowcy autobusu linii 911... i jeden zmęczony, ale szczęśliwy z dobrze wykonanej roboty dziennikarz.

Niedziela również miała mi upłynąć pod znakiem hokeja na trawie, ale po rozładowaniu się baterii w aparacie podczas pierwszego meczu okazało się, że jedna z nich zakleszczyła się i trzeba było mniej polowych warunków, aby ją uwolnić. W efekcie po raz kolejny news o lidze seniorek okraszony jest zdjęciem napisu (a, niestety, inwencja mi się już w tej materii kończy), za to ja mogłem dospać to, czego nie dospałem w nocy, przez co nie śpię dziś w nocy, pisząc to podsumowanie, przy akompaniamencie powtórek z weekendu obejmujących: MP w WKKW, Ekstraligę piłkarek, Serie A1 siatkarek, PŚ w kajakarstwie i kolarstwo przełajowe. Za sukces uznam, jeśli nadrobię to wszystko szybciej, niż triathlon z pierwszego weekendu miesiąca, który w końcu obejrzałem w całości po dwóch tygodniach.

Dojechaliśmy do poniedziałku, godziny szóstej rano. I z tej okazji musicalowy klasyk dla Was:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Administrator zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy, które uzna za obraźliwe wobec siebie lub innych osób.